Pewnie każdy spotkał się już z mniej lub bardziej dokładnym opisem mającym nam przybliżyć ”duchowe wnętrze” przeciętnego wikinga. Przy tej okazji natkniemy się na wiele ciekawych pojęć, z których dwa chciałabym tu bardzo ogólnie przybliżyć.
Zgodnie z wyobrażeniami dawnych Skandynawów każdy człowiek posiadał pewne wewnętrzne ja, nazywane hugr. Etymologicznie hugr odwołuje się myśli, intelektu czy też usposobienia. W tym miejscu może warto odwołać się do mitologii, dokładniej do opowieści o Torze i Utgardlokim. Znajdziemy tam scenę, w której pomocnik Tora, Tjalve [tudzież Thjalfi – nie mam pojęcia, czy istnieje jakiś ”oficjalny” przekład skandynawskich imion i nazw własnych na polski?] przegrywa bieg ze sługą Utgardlokiego – Hugim. Jak się później okazuje pomocnik olbrzyma to nic innego jak hugr– myśl.
Jednak w odróżnieniu od dzisiejszych wyobrażeń duszy, łączących ją na czas trwania ”ziemskiego” życia nierozerwalnie z zewnętrzną powłoką, hugr mógł opuszczać ciało. Jak łatwo się domyślić, taka ”ucieczka” zdarzała się najczęściej w czasie snu – kiedy więc ciało wypoczywało, hugr mógł robić, co mu się żywnie podoba. Nie obowiązywały go fizyczne ograniczenia ciała, mógł więc w okamgnieniu pokonywać dowolną odległość, unosić się w powietrzu i robić wszystkie te rzeczy, o których wprawdzie śnimy, a które zgodnie z prawami fizyki mnie mają prawa się wydarzyć. Dodatkowo panowało przekonanie, że hugr po opuszczeniu ciała mógł przybierać materialną postać, zwykle jakiegoś zwierzęcia. Pozwolę sobie w tym miejscu na cytat z Ynglinga saga : Óðinn skipti hömum; lá þá búkrinn sem sofinn eða dauðr, en hann var þá fugl eða dýr, fiskr eða ormr, ok fór á einni svipstund á fjarlæg lönd, at sínum erendum eða annarra manna.
[Odyn potrafił zmieniać postać; ciało leżało wtedy jakby spał albo był martwy a on był wtedy ptakiem albo zwierzęciem, albo wężem i w jednej chwili przenosił się do dalekich krain załatwiając sprawy swoje albo innych (tłumaczenie własne)]
Pojawia się nam tu nowe pojęcie – hamr [hömum w cytacie jako że w islandzkim rzeczowniki odmieniają się przez przypadki:)] . Słowo to można przetłumaczyć jako postać, a oznacza po prostu formę, którą przyjmuje hugr– czyli dusza - po opuszczeniu ciała. Jeżeli dusza przyjęła kształt zwierzęcia, to mamy do czynienia z fylgią (fylgie tego rodzaju nazywane były też mannafylgjur w odróżnieniu od opiekuńczych fygji przyjmujących postać kobiecą). Było to takie swoiste alter ego człowieka, tyle że w zwierzęcej formie – zawsze było widać jakąś zgodność między cechami człowieka a zwierzęciem, którego postać przyjmowała fylgia (czytaj: jak ktoś był przebiegły, to jego fylgia miała formę lisa, odważny to niedźwiedź itp). Mogły to być przeróżne zwierzęta, chociażby łabędź, orzeł, niedźwiedź, kozioł, tur, dzik, jeleń, wół. Zwierzęce postacie przybierają też bogowie (na przykład Freja czy Loki) ale podania i mity związane ze zmianą postaci są bardzo popularne w kulturze ludowej nie tylko Skandynawii. Na pewno znacie określenie wilk w owczej skórze będące określeniem osoby, która nie pokazuje swojej prawdziwej postaci? A baśniowe istoty, które na co dzień żyją pod postacią jakieś zwierzęcia i tylko czasami wracają do swojej ludzkiej postaci? Brzmi znajomo?
Chyba we wszystkich językach germańskich jest jakieś specyficzne słowo na określenie takiej zmiany postaci (np. szwedzkie hamnskifte, angielskie shapeshifting czy niemieckie Formwandlung), ale nie przychodzi mi do głowy żaden polski odpowiednik. W literaturze staroislandzkiej taką zdolność przybrania przez wewnętrzne ”ja” materialnej postaci nazywa się skipta hömum albo fara i hamfọrum
Wspomniałam już o śnie, ale opuszczenie ciała przez duszę mogło też mieć miejsce przykładowo w transie (szamani się kłaniają). Oczywiście nie każdy potrafił zmieniać postać – panowało przekonanie, że zdolne do tego są osoby posiadające pewne specyficzne właściwości psychiczne. Przede wszystkim osoby parające się magią były podobno w stanie wprowadzić się w stan pozwalający hugr opuścić ciało. Zgodnie z opisami w momencie, kiedy dusza opuszczała fizyczną powłokę, ciało znajdowało się w stanie przypominającym drzemkę [najpopularniejszym chyba przykładem jest tu dziadek Egila Skallagrimssona. Zainteresowanych tym, co działo się dziadkiem wieczorami odsyłam do Sagi o Egilu]. Te zmiany postaci były może w pewnym sensie sposobem na radzenie sobie z zaburzeniami psychicznymi – czy niektóre zmiany postaci nie brzmią czasami jak opis rozdwojenia jaźni?
Uważano też, że pomimo zdolności oddzielnego funkcjonowanie istnieje bardzo silna więź między ciałem a duszą człowieka. Jeżeli podczas swojej ”wycieczki” hugr doznał jakiś obrażeń, to ciało momentalnie zostawało uszkodzone w identyczny sposób. W Landnámabók znajdziemy opis walki, jaką odbyło ze sobą pewnych dwóch mieszkańców Islandii. Ponieważ panowie posiadali zdolność zmiany hamr, więc walka odbyła się w sposób nietradycyjny – z jednego domostwa wyruszył wielki niedźwiedź, który na polu spotkał się z przybywającym z innej posiadłości ogromnym turem. Następnego dnia rano zarówno pole, jak i obaj przebywający w swoim domu panowie nosili ślady brutalnej walki.
Istniało również niebezpieczeństwo stracenia hamr. Mogło się bowiem zdarzyć, że hamr z jakiegoś powodu nie zdążył na czas wrócić do ciała – wtedy człowiek albo tracił rozum, albo ciężko chorował i marniał w oczach. Można było też ukraść komuś jego hugr– nawet jeśli zwyczajnie przebywał w ciele przeciętnego obywatela, który nie potrafił oddzielać ciała od duszy ani zmieniać postaci. Taką osobę pozbawioną hugr nazywano hugstolinn (tudzież hamnstolinn jeśli łupem padł hamr); a ponieważ bez tego ”wewnętrznego ja” nie dało się normalnie egzystować, więc od momentu kradzieży – a jakże by inaczej – mieliśmy do czynienia z człowiekiem nie będącym w pełni władz umysłowych (czytaj: kolejne wytłumaczenie zaburzeń psychicznych)
Na koniec dwa słowa o tym, że można było również odczuć, że ktoś wysłał swoją duszę przeciwko nam. Najczęściej dopadało nas wtedy nagle straszne ziewanie, niespodziewanie czuło się strasznie zmęczonym, sennym [ja tak zawsze miałam na wykładach które odbywały się o 8.00 rano... hmm... ]. Oznaczało to, że obca dusza zbliżała się z jakimiś wrogimi zamiarami. Pewną odmianą tego przekonania jest wyobrażenie, że można w śnie zobaczyć zbliżającego się wroga; na przykład jeśli śni Ci się się zbliżające się stado wilków to znaczy to po prostu, że wróg nadchodzi; wilki – wrogie i agresywne zwierzęta – są projekcją dusz wroga, zbliżającego się ze złymi zamiarami.
źródła: