Quantcast
Channel: Skandynawski blog Vigdis
Viewing all 55 articles
Browse latest View live

Szwedzkie imiona we wczesnym średniowieczu (cz.II)

$
0
0

Jeśli chodzi o zasady nadawania imion, to wyraźnie widać, że oprócz samego ich znaczenia duża rolę odgrywały też inne czynniki,. Przede wszystkim imię miało połączyć nowo narodzone dziecko z rodem, dlatego też imiona wewnątrz rodziny były z reguły dziedziczone. Początkowo dziedziczyło się imiona jedynie po zmarłych członkach rodziny, nigdy nie nadawano imion osób jeszcze żyjących. Tym samym czczono nie tylko pamięć zmarłych, ale też – w pewien magiczny sposób – starano się przekazać dziecku cechy przodków. Jednak prawdopodobnie już w epoce wikińskiej pojawił się zwyczaj nadawania imion osób żyjących, a nawet osób nie wywodzących się w własnego rodu – tym samym możemy mówić już o pewnej modzie, szczególnie, że były to imiona podziwianych wojowników, potężnych wodzów czy znanych z sag bohaterów.
Oprócz dziedzicznych czy „modnych” imion korzystano też często z aliteracji – tzn. kolejnym członkom rodziny nadawano imiona zaczynające się od tych samych głosek. Tradycja ja jest charakterystyczna głównie dla rodów o silnej pozycji społecznej; królewskich czy jarlowskich. Inną możliwością było nadawanie kolejnym członkom rodziny imion zawierających ten sam człon - tzw. wariacja. Popularność tej tradycji potwierdzają kamienie runiczne: jako przykład wymienić można kamień U 1034, wzniesiony przez braci Torbjörna, Torstena i Styrbjörna ku pamięci ich ojca Torfasta czy wymienionych w inskrypcji runicznej U 75 Hägvida i Holmridę oraz ich dzieci Sigvida oraz Jovurfrdę. Inne przykłady z kamieni runicznych to bracia Gils, Holmfast, Styrfast, Gudifast i Torgisl; rodzeństwo Sigmund, Sigbjörn, Botraif oraz Sigraif czy też Ingulbjörn, Vibjärn i Hugbjärn – synowie Gudbjörna, nazywanego Gubbe.


źródła:
Roland Otterbjörk:
Svenska förnamn, Norstedt & Söner (1973)
Folke Ström:
Nordisk hedendom: tro och sed i förkristen tid, Akademiförlaget (1985)


Zima IV (Lasy Pomorza;)

Fóstbræðralag

$
0
0
Ponieważ literatura staroislandzka jest prawdziwą kopalnią ciekawostek z życia „codziennego” dawnych Skandynawów, poświęcę dziś kilka słów dwóm rytuałom: fóstbræðralag i ganga undir jarðarmen. Pod tymi zagadkowymi nazwami kryje się to, co dziś nazywamy braterstwem krwi. Fóstbræðralag to właściwie prawo przyrodnich braci. Takie braterstwo często zawierali młodzi ludzie, którzy – choć niespokrewnieni – wspólnie się wychowali i przez to byli dla siebie niemal jak bracia. W razie śmierci jednego z takich braci krwi obowiązkiem drugiego było go pomścić. Takie przymierze zawierano na całe życie i często znaczyło ono więcej, niż „naturalne” więzy krwi łączące z rodziną. Oczywiście – jako że pogański – zwyczaj musiał odejść w zapomnienie wraz z pojawieniem się chrześcijaństwa. Ale Fóstbræðralag to nie tylko związki między wspólnie wychowanymi braćmi; braterstwo krwi łączyło też bogów – Lokiego i Odyna. W poemacie Lokasenna (dokładniej w 9 wierszu) możemy przeczytać:

Loki kvað:
Mantu þat, Óðinn,
er vit í árdaga
blendum blóði saman?
Ölvi bergja
lézktu eigi mundu,
nema okkr væri báðum borit.
[Loki powiedział:
Pamiętasz, Odynie
jak w dawnych czasach
zmieszaliśmy naszą krew?
Powiedziałeś że piwo
nie będzie ci smakować,
jeśli nie podadzą go nam obu. ]
(z braku pod ręką polskiego przekładu Eddy – tłumaczenie własne)
Mianem braterstwa krwi określano też związki między osobami powiązanymi przyjaźnią, wspólną walką, ale też wzajemnym szacunkiem – w sagach znajdziemy przykłady nierozstrzygniętych pojedynków, które kończyły się zawarciem przymierza krwi między przeciwnikami, którzy uznawali tym samym potęgę swego wroga jako równego sobie. Mieszano wtedy swoją krew i składano przysięgę bogom w rytuale znanym z sag jako ganga undir jarðarmen. Ganga undir jarðarmen oznacza dosłownie wejść pod klejnoty ziemi i tak właśnie ten zwrot tłumaczy się w językach skandynawskich (gå under jordens smycke/smykke). Osobiście nie spotkałam się nigdy z tym określeniem w literaturze polskojęzycznej, tłumaczę więc zwrot w taki właśnie sposób. Jarðarmen - skarby ziemi - to nic innego niż „wnętrzności” ziemi; kawałki gleby, mchu czy trawy wykopane, wyjęte czy też wyrwane z podłoża. Bardzo ładnie rytuał ten opisany jest w 6 rozdziale Gísla saga Súrssonar:
Ganga nú út í Eyrarhvolsodda og rista þar upp úr jörðu jarðarmen svo að báðir endar voru fastir í jörðu og settu þar undir málaspjót, það er maður mátti taka hendi sinni til geirnagla. Þeir skyldu þar fjórir undir ganga , Þorgrímur, Gísli, Þorkell og Vésteinn. Og nú vekja þeir sér blóð og láta renna saman dreyra sinn í þeirri moldu er upp var skorin undan jarðarmeninu og hræra saman allt moldina og blóðið; en síðan féllu þeir allir á kné og sverja þann eið að hver skal annars hefna sem bróður síns og nefna öll goðin í vitni.
Co pozwolę sobie luźno prztłumaczyć w ten sposób:
Poszli więc na pustkowie Eyrarhvol (?) i wycięli tam w ziemi jarðarmen tak, że oba końce były osadzone w ziemi i włożyli pod jarðarmen włócznię na taką wysokość, że mężczyźni mogli rękoma dosięgnąć ostrza. Czworo miało teraz wejść pod jarðarmen: Þorgrímur, Gísli, Þorkell i Vésteinn. Zranili się i pozwoli swojej krwi spłynąć na ziemię pod jarðarmen, następnie zmieszali tę ziemię ze swoją krwią, po czym upadli wszyscy na kolana i przysięgli, że każdy z nich pomści innych jak swoich braci i że przy tej przysiędze obiera wszystkich bogów na świadków.
Czyli powiedzmy, że wycinamy z ziemi kawałek podłoża (taki z trawą, mchem i co tam jeszcze rośnie) – to jest właśnie nasz jarðarmen. Brzegi nadal mają styczność z glebą, ale pod spód wsuwamy włócznię tak, że podnosi nam jarðarmen– powstaje coś w rodzaju małego „daszku”, pod który wchodzą nasi bohaterowie. I na tym właśnie polega wejście pod klejnoty ziemi. Akurat w Gísla saga Súrssonar mamy może do czynienia z dość niezwykłą sytuacją, bo bohaterami są osoby spokrewnione – dwóch braci i dwóch szwagrów – a więc już połączone więzami krwi. Z drugiej strony właśnie to pokrewieństwo – skoro zawierali je już powiązani ze sobą członkowie rodziny – można przyjąć jako dowód dużego znaczenia braterstwa krwi. W tym opisie możemy też dopatrywać się związków rytuału z Odynem. Po pierwsze – braterstwo Odyna i Lokiego jako mityczny pierwowzór, a po drugie biorąca udział w rytuale włócznia – jakby nie patrząc atrybut Odyna.
Jeśli spojrzymy na sam rytuał, to wyróżnimy trzy elementy: wspólne ”przelanie” krwi, złożenie przysięgi, zawarcie braterstwa. W literaturze braterstwo przyrodnie i braterstwo krwi występują jako synonimy, tak więc możemy przyjąć, że fóstbræðralag w większości wypadków przyjmowało stawanie się braćmi właśnie poprzez zmieszanie krwi, chociaż od tej reguły są też wyjątki. Jako przykład może tu posłużyć Fóstbræðra saga (rozdział drugi):
Hafði sú siðvenja verið höfð frægra manna, þeirra er það lögmál settu sín í milli, að sá skyldi annars hefna er lengur lifði. Þá skyldu þeir ganga undir þrjú jarðarmen og var það eiður þeirra. Sá leikur var á þá lund að rista skyldi þrjár torfur úr jörðu langar. Þeirra endar skyldu allir fastir í jörðu og heimta upp lykkjurnar svo að menn mættu ganga undir. Þann leik frömdu þeir Þormóður og Þorgeir í sínum fastmælum.
Pokrótce chodzi tu o to, że wśród znamienitych mężów był obyczaj składania obietnicy mówiącej że ten, który dłużej będzie żył, pomści pierwszego. I taką przysięgę złożyli sobie też Tormod i Torgeir z tym, że przypieczętować przymierze miała pewna „zabawa” – wycięli w ziemi trzy jorðarmen pod którymi przeszli. O ile same jorðarmen są opisane tak jak w Gísla saga Súrssonar (z informacją, że musiały być uniesione na taką wysokość, by można było pod nimi przejść), to nie ma tu ani słowa o mieszaniu krwi. Jednak tu również zostaje zawarte braterstwo potwierdzone przysięgą.


Źródła:
Lokassena: http://www.heimskringla.no/original/edda/lokasenna.php
Gísla saga Súrssonar: http://www.sagadb.org/gisla_saga_surssonar
Fóstbræðra saga: http://www.sagadb.org/fostbraedra_saga
Westrin, Th., Nordisk Familjebok, Fostbrödralag (1908), tom 8: str.967
Adolfsson, L. Germanska mannaförbund. Existens och Initiation. Institutionen för arkeologi och antik historia, Uppsala 2004 (C-uppsats)
]

Drafur & Gildur

$
0
0
Poniżej tłumaczenie tej uroczej piosenki, najbardziej znanej chyba z wykonania Hedningarny.
Starałam się tłumaczyć dosłownie, przynajmniej na tyle, na ile pozwoliły rymy:

Drafur & Gildur
Ciężkie buty lecz nie drwala
Roznosi się pieśń krasnala
W leśnej polany stronę
Gdzie trolle szykują obronę

Pułapka trolli zastawiona
Walka z krasnalem przesądzona
Drafur idzie w stronę lasu
Z siekierą gotową zawczasu

Trolle dość się naczekały
Przemyka ich oddział cały
Drafur w ciszy nadsłuchuje
Nawet sowa nie pohukuje

Nagle krzyk i wrzawa
Zaczyna się zabawa
Drafur wyczuwa że chyba
Topór mu się zaraz przyda

Już pierwszy troll wyskakuje
Drogę Drafurowi blokuje
Nadzieja trolli pogrzebana
Bo już pierwsza głowa odrąbana

Trolli robi się coraz więcej
Drafur musi rąbać głowy prędzej
Chociaż ciągle toporem miele
Trollich głów robi się zbyt wiele

Nagle szczęście się odwraca
Do Drafura nadzieja wraca
Kilka trolli już krwią pluje
Bo Gildur sobie drogę toruje

Trolle ponownie atakują
Ale Drafur i Gildur znów je dziesiątkują
Dwa krasnoludy oparte plecami
Krew trolli przelewają litrami

Drafur z wilczą manierą
Macha dwusieczną siekierą
W trolle karki celuje
Jednym cięciem je rozłupuje

W krasnoludach wściekłość rozbudzona
Każda czaszka będzie wnet zmiażdżona
Trolle się wycofują
Ale głów nie uratują

Zwłokami trolli zapełnia się las
Zaraz odetchnąć przyjdzie czas
Krasnoludzka krew do walki skora
Zaraz zatłuką ostatniego trolla


Eiktir, czyli pory dnia na sposób skandynawski

$
0
0
Dla nas sprawa jest prosta – dzień i noc to dla nas jedna doba, składająca się z 24 godzin, te z kolei z 60 minut, które z dokładnością co do sekundy odmierzają nam najróżniejsze zegary; a mnie zainteresowało ostatnio, jak upływ czasu odbierali dawni mieszkańcy Skandynawii:
Chyba dla nikogo niespodzianką nie będzie, że dawny podział czasu był bardzo ściśle związany ze zmianą położenia słońca. Pojawiają się tu dwa pojęcia – eikt (l.mn. eiktir; ewentualnie też w formie eykt albo nawet öikt) i átt (l.mn.áttir; też ættíngar). Doba dzieli się na osiem równych okresów czasu – eiktir– z których każdy odpowiada trzem godzinom według naszego rachunku czasu. Każdy eikt dodatkowo dzielił się na dwie równe części – halveiktir– po półtorej godziny każda, co w sumie daje nam podział doby na 16 części, które mniej więcej odpowiadają naszym godzinom. Każdy halveiktir miał własną nazwę i ściśle związany był z konkretnym położeniem słońca na niebie; rozróżniano „dzienne” i „nocne” eiktir. W staroislandzkim spotykamy się dodatkowo z synonimem słowa eiktátt , który znaczeniowo odwołuje się do ruchów słońca na horyzoncie (áttir jako 1/8 okręgu); wiązało się to z podziałem horyzontu na 8 części, ale temat stron świata – chociaż akurat w tym wypadku mocno związany z pojmowaniem doby – w tym momencie sobie podaruję. Ale żeby jeszcze bardziej ”geograficznie” to zamotać to dodam jeszcze, że już w literaturze staroislandzkiej pojawia się co prawda słowo stund, ale oznacza ono zwykle nie – jak to ma miejsce obecnie w językach skandynawskich – godzinę albo inną chwilę czasu, ale jakąś odległość drogi. Dopiero z wprowadzeniem chrześcijaństwa pojawiła się godzina, w obecnym znaczeniu tego słowa.
Logicznie rzecz biorąc dzień powinien zaczynać się o wschodzie słońca, ale mówimy przecież o Skandynawii, gdzie nie tylko słońce wschodzi o różnych porach w zależności od pory roku, ale też mamy okresy, gdzie słońce jest na niebie właściwie całą dobę, albo praktycznie w ogóle się nie pojawia. W takiej sytuacji początek dnia musiał być umowny – doba rozpoczynała się o 4.30.

„Dzienne” pory doby:
1 eikt: 4.30 – 7.30
4.30 – 6.00 morgon (1. halveikt)
6.00 – 7.00 miðmorgon (2. halveikt)
2 eikt: 7.30 – 10.30
7.30-9.00 dagverðarmál (3. halveikt)
9.00-10.30 landsuðr (4. halveikt)
3 eikt: 10.30 – 13.30
10.30 – 12.00 hádegi (5. halveikt)
12.00 – 13.30 mið dagr (6. halveikt)
4 eikt: 13.30 – 16.30
13.30 – 15.00 ofanveðr dagr (7. halveikt)
15.00 – 16.30 útsuðr (8. halveikt)

”Nocne” pory doby:
5 eikt: 16.30 – 19.30
16.30 – 18.00 aftansmál (9.halveikt)
18.00 – 19.30 miðr aftan/ miðaftan (10. halveikt)
6 eikt: 19.30 – 22.30
19.30 – 21.00 náttmál (11. halveikt)
21.00 – 22.30 kvöld (12. halveikt)
7 eikt: 22.30 – 1.30
22.30 – 24.00 háttatími (13. halveikt)
24.00 – 1.30 mið nótt (14. halveikt)
8 eikt: 1.30 – 4.30
1.30 – 3.00 ótta (15. halveikt)
3.00 – 4.30 miðótta (16. halveikt)


źródła:
Magnusen, Finn; Om de gamle Skandinavers inddelning af dagens tider; Kopenhaga 1844
Wistrand, P.G.; Indelning af dygnet samt tidvisare hos vår svenska allmoge; Stockhbolm 1910

Skalat maðr rúnar rista, nema ráða vel kunni

$
0
0
nie powinien run ryć ten, kto ich nie opanował– wyczytać możemy w sadze o Egilu Skallagrimsonie. Teksty i inskrypcje runiczne informują nas, że run się nie czyta – użycie czasownika ráða wskazuje na to, że runy się tłumaczy, objaśnia, odszyfrowuje, pojmuje. Słowo czytać pojawia się dopiero w średniowiecznych manuskryptach i to jedynie w znaczeniu czytanie modlitwy (co prawda w średniowieczu pojawiły się też runy które można było pisać i czytać, ale jest to zupełnie inny typ alfabetu niż ten tutaj omawiany). Pierwszy raz zwrot czytać runy pojawił się dopiero w XVI wieku, a w językach skandynawskich nadal nie mówi się o czytaniu run (a jeżeli już - to błędnie), tylko funkcjonują zwroty o takim samym znaczeniu jak ráða (np. szwedzkie tyda). Co ciekawe – ráða nie donosi się tylko do interpretacji, czyli "odczytania” zapisu runicznego, ale oznacza też wybór prawidłowej runy oraz sformułowanie odpowiedniego przekazu przez osobę wykonującą inskrypcję (patrz cytat z sagi o Egilu). Zdarza się nawet, że inskrypcje zwracają się do "czytelnika” prosząc o samodzielną interpretację tekstu. To znaczenie czasownika ráða funkcjonuje do dziś w angielskim zwrocie to read a riddle i amerykańskim sformułowaniu do you read me?
Nie chcę tutaj opisywać rodzajów alfabetów runicznych czy prezentować po kolei wszystkich run futharku. Chcę raczej umieścić tu w najbliższym czasie kilka ciekawostek związanych z runami. Tradycyjnie już ograniczam się jedynie do Skandynawii, więc o równego rodzaju anglo-saksońskich tworach nie będzie tu ani słowa. Z "teorii" tylko jedna uwaga - wikingowie nie używali 24-znakowego futharku! W internecie co rusz można natrafić na jakąś radosną twórczość w formie napisów stylizowanych na wikińskie, zapisanych - a jakże inaczej - starszym futharkiem. Zakładem, że wynika to po prostu z niewiedzy i kompletnej nieznajomości zasad zapisu runicznego, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że "zapis" runiczny w takim wykonaniu ogranicza się do znalezienia runicznego odpowiednika każdej litery (czasami trafiają się nawet takie perełki jak polskie słowa zapisane runami); a ponieważ młodszy futhark ma mniej run, wiec wiadomo, że łatwiej coś dopasować ze starszego, 24-znakowego alfabetu runicznego. Tyle że to pojawienie się młodszego, 16-znakowego futharku, było krokiem na przód - przeprowadzona w okresie wikińskim reforma alfabetu runicznego miała na celu zmodernizowanie sposobu zapisu oraz zwiększenie możliwości komunikacji wśród Skandynawów. Zmniejszenie liczby znaków runicznych z 24 na 16 pozwoliło na łatwiejsze zapamiętanie różnych typów run, a dodatkowym ułatwieniem było oznaczenie spokrewnionych dźwięków przez tą samą runę. Może obserwując te przemiany z dzisiejszej perspektywy można odnieść wrażenie, że skoro te same dźwięki oznaczano przy pomocy tej samej runy, to wprawdzie system zapisu uległ uproszczeniu, ale i odczytanie tekstu musiało równocześnie stać się trudniejsze. Ale właśnie tu leży uproszczenie – ta zmiana spowodowała, że mieszkańcy Skandynawii mogli zapisać albo przeliterować słowa w podobny albo identyczny sposób, niezależnie od dialektalnych różnic w wymowie. Przykładowo słowo statek jest współcześnie różnie zapisywane i wymawiane w językach skandynawskich: w szwedzkim mamy skepp, w norweskim skip, a w duńskim skib. Za to w zapisie runicznym zawsze mielibyśmy tą samą formę: skib; równie zrozumiałą dla użytkownika każdego z tych języków.



źródła
Runor – historia, tydning, tolkning., Enoksen, Lars Magnar, Historiska Media 1998
Vikingarnas egna ord, Enoksen, Lars Magnar, Historiska Media 2003
Vikingarnas språk 750 -1100, Palm, Rune, Norstedts Förlag, Stockholm 200
4


Kalendarz runiczny (część I)

$
0
0
Kalendarz runiczny był skandynawskim tworem powstałym na bazie kalendarza juliańskiego – o ile w Europie kalendarz kościelny zawierał łacińskie cyfry i litery, to w Skandynawii zastąpiono je znakami runicznymi. Runy te częściej ryto na długich drążkach, dlatego też kalendarze runiczne nazywano również kijami runicznymi. Najczęściej spotykane egzemplarze przypominają kształtem miecz albo deskę z wyrytymi runami. Mogły to też być pojedyncze drążki albo deski połączone w większą całość. Kalendarze runiczne wykonywano nie tylko z drewna – znamy też egzemplarze z kości albo rogu, a nawet wykonane na pergaminie. Zdarzało się też, że kalendarz po prostu ryto na ścianie domu.

Kije runiczne z Muzeum Historycznego w Lund; źródło: Wikipedia,

Kalendarze runiczne wydają się być typowe dla Szwecji – poza nielicznymi egzemplarzami z południowej Norwegii wszystkie znane (a zachowało się ich około tysiąca) pochodzą z terenu Szwecji. W Norwegii i Danii używano wprawdzie podobnych kalendarzy z tą jednak różnicą, że zamiast run ryto kreski na oznaczenie dni tygodnia. Kalendarze tego typu nie były jednak charakterystyczne jedynie dla Skandynawii – identycznych używano też w Środkowej i niektórych krajach Zachodniej Europy; na tym tle wyróżnia się tylko – właśnie ze względu na rodzaj zastosowanych symboli – szwedzki kalendarz runiczny.
Kalendarzy tego typu używano w kraju z całą pewnością od XIII wieku – z tego okresu pochodzi najstarszy znany egzemplarz, wykonany z drewna cisowego tzw. kij z Nyköping; niewykluczone jednak, że z kalendarzy runicznych korzystano już wcześniej.
W literaturze szwedzkiej natkniemy się na informacje o nich już w tekście Olausa Magnusa z 1555 roku (autor poświęcił im cały rozdział; z Historia om de nordiska folken pochodzi też znany drzeworyt przedstawiający kalendarze runiczne), a pierwszy kompletny kij runiczny znajdziemy na wielkiej tablicy runicznej Johannesa Bureusa z 1599 roku.


Olaus Magnus, drzeworyt (1555); źródło: Wikipedia,

Dużą popularność kalendarze runiczne zyskały jednak pod koniec XVII wieku dzięki Olofowi Rudbeckowi, który w swoim dziele Atland eller Manheim napisał o szwedzkim pochodzeniu kalendarzy tego typu. Po jego publikacji starano się ożywić tradycję kalendarzy runicznych w kraju; m.in. proponowano zwolnienie z podatku osób propagujących używanie kalendarza runicznego w Szwecji. W 1630 Główny Urząd Ochrony Zabytków zapoczątkował akcję mającą na celu zebranie i badanie zachowanych egzemplarzy. Duże zasługi na tym polu miał przede wszystkim Carl D. Ehrenpreus, który nie tylko rozpoczął systematyczną ”produkcję” kalendarzy runicznych, ale też przyczynił się do rozpowszechniania licznych publikacji na temat ich używania.
W XVII wieku z kalendarzami runicznymi zaczęły konkurować drukowane papierowe kalandarze w formacie kieszonkowym; na dobre zanikać zaczęły po gregoriańskiej reformie kalendarza, chociaż zdarzały się domy, gdzie kalendarzy runicznych używano jeszcze w XIX wieku.



źródła
Runor – historia, tydning, tolkning., Enoksen, Lars Magnar, Historiska Media 1998
Nationalencyklopedin
Wikipedia


Kalendarz runiczny (część II)

$
0
0
Kalendarz runiczny był wiecznym kalendarzem. Składał się z dwóch rzędów run umiejscowionych jeden na drugim. Po znakami runicznymi znajdował się trzeci rząd z różnymi symbolami.
Pierwszy rząd pokazywał dni tygodnia – reprezentowały je runy f, u, th, o, r, k i h. [to nie  błąd ani literówka - opieramy się na szwedzkim wariancie, gdzie poprawne fonetycznie będzie futhork a nie futhark] Ponieważ rok liczy 365 dni, więc te siedem run powtarzało się 52 razy. Pozostawał jeszcze jeden dzień i ten oznaczano przy pomocy następnej wypadającej w kolejności runy, tak że dni roku zaczynały się i kończyły zawsze tym samym znakiem runicznym.
Runy f, u, th, o, r, k i h oznaczały kolejne dni tygodnia, ale też zmieniające się pierwsze niedziele roku. Zasada jest taka, że co roku przesuwano się o runę do tyłu – więc jeżeli pierwsza niedziela tygodnia wypadała przykładowo 7 stycznia, to w danym roku oznaczała ją siódma runa – h. W następnym roku niedziela wypadałaby 6 stycznia (runa k), a rok później – 5 stycznie (runa r). Wyjątkiem były lata przestępne, kiedy to korzystano z dwóch run: jedna – zgodnie z podaną już zasadą – obowiązywała przed dniem przestępnym; drugą – po przesunięciu u jedną runę – używano po tej dacie (więc jeśli rok z pierwszą niedzielą 5 stycznia będzie przestępnym, to najpierw korzystamy z runy r, a potem z runy a).
Drugi rząd run zawierał tzw. złote liczby, których jest 19. Kalendarz runiczny był po prostu skandynawskim odpowiednikiem europejskiego kalendarza, różniącym się jedynie rodzajem zastosowanych znaków, więc musiało się tu pojawić 19 run. Ponieważ jednak młodszy futhark składał się tylko z 16 run (z tym, że w kalendarzu runicznym zamieniono kolejność run m i l, w związku z czym pierwsze szesnaście złotych liczb to kolejno runy: f, u, th, o,r, k i hn, i, a, s, t, b, l, m oraz y), więc po prostu ”dorobiono” trzy brakujące symbole. I tak – jako siedemnasta ”runa” pojawia się bindruna arlaug; jak już sama nazwa wskazuje, powstała ona z połączenia run a i l
źródło: Wikipedia
Osiemnastym symbolem jest tvimadr– czyli połączenie dwóch run m z czego jedna jest obrócona o 180 stopni.
źródło: Wikipedia
Jako dziewiętnasta pojawia się bindruna belgthurs, powstała z połączenia dwóch run th (tu też mamy - jak przy tvimadr– coś w rodzaju lustrzanego odbicia drugiej runy.
źródło: Wikipedia
Te 19 symboli odpowiadało dziewiętnastoletniemu cyklowi księżyca i służyło do wyliczeń na podstawie faz księżyca; przykładowo do określenia, kiedy wypada Wielkanoc. Najogólniej mówiąc wychodzono tu z założenia, że co dziewiętnaści lat fazy księżyca przypadają na te same dni (jest to tzw. cykl Metona o którym można sobie więcej poczytać w internecie;) 
Niestety, w moim książkowym źródle nie jest podane, jak dokonywać obliczeń; autor pomija to informując, że opis zasady funkcjonowania kalendarza byłby zbyt skomplikowany i czasochłonny). Poszukiwania w internecie co prawda przyniosły trochę informacji, ale różną się od siebie na tyle i są równie mało wiarygodne, że nie będę ich tu przytaczać.
W kalendarzu został jeszcze do omówienia trzeci rząd. Znajdziemy tu symbole oznaczające różne uroczystości, święta kościelne czy inne ważne wydarzenia związane z życiem codziennym. Symboli było dużo, czasami też różniły się i były w rozmaity sposób umiejscawiane w kalendarzach w zależności od części kraju. Przykładowo Boże Narodzenie oznaczano wielkim rogiem do picia (w końcu pito wtedy jul), początek sezonu łowieckiego symbolizował róg sygnałowy, pojawiały się ręce, noże, statki, drzewa; były też specjalne symbole pokazujące kiedy na przykład trzeba zaorać pole czy ostrzyc owce.
Często jako oznaczenie różnych – ważnych z punktu widzenia kościoła – dni używano po prostu krzyża. I tak duży krzyż do duże święto kościelne, a mały krzyż to święto mniej ważne, w które można było pracować przez przynajmniej część dnia.
Żeby więc korzystać z kalendarza trzeba było ustalić złotą liczbę danego roku, wiedzieć, kiedy wypada pierwsza niedziela w miesiącu i jeszcze orientować się w znaczeniu podanych pod datą symboli. Nic więc dziwnego, że wydawano specjalne poradniki pokazujące, jak posługiwać się kalendarzem runicznym, chociaż i tak w większości przypadków wiedzę na temat kalendarza przekazywano w rodzinie po prostu z pokolenia na pokolenie.

źródła:
Runor – historia, tydning, tolkning., Enoksen, Lars Magnar, Historiska Media 1998
Nationalencyklopedin
Wikipedia


Þistill, mistill, kistill czyli nie rusz mojego kamienia!

$
0
0
Jak zapewne wszystkim wiadomo, kamienie runiczne – oprócz samej inskrypcji opisującej komu i dlaczego został poświęcony – zawierały czasem dodatkowe informację jak na przykład imię osoby, która wyryła runy. Może wiecie również, że niektóre inskrypcje odwołują się też do bogów – pomijając mniej lub bardziej czytelne odwołania do chrześcijaństwa znajdziemy też bardziej swojskie þórr vígi [czyli: (niech) Tor (po)święci],  wyraźnie mówiące, kto ma chronić kamień runiczny przed ewentualnymi wandalami czy też działaniem przyrody. A dla niepiśmiennych czy też lepszego zobrazowania kamień można było jeszcze dodatkowo ozdobić młotem, co do dziś można przykładowo podziwiać na duńskim kamieniu z Læborg. Niestety, jak pokazuje historia, nawet wyryta runami prośba o wstawiennicto Tora nie uchroniła niektórych inskrypcji przed zniszczeniem – jako piękny przykład można tu podać inny duński kamień runiczny, z Sønder Kirkeby, który niecnie wykorzystano do budowy ściany... kościoła.
Tak więc odwołanie do boga to jedno, ale czy wiecie, że niektórzy twórcy kamieni runicznych wytaczali też ciężkie armaty w postaci przekleństwa albo nawet magicznej formuły ochronnej? Do przekleństw może kiedyś wrócę, w tym temacie jednak w zupełności wystarczy jeśli napiszę, że podstawowy schemat wygląda tak: kto zniczy/ przesunie/ postawi ku pamięci kogoś innego ten kamień, ten będzie .... W miejscu trzykropka pojawia się w inskrypcjach tajemnicze słowo rati czy też ræti (jako możliwe tłumaczenie podaje się m.in. odrzucony, wyrzutek, występny, bezprawny), albo też jakieś odwołanie do niemęskości czy homoseksualizmu – coś w rodzaju: kto popsuje ten baba; jak wiadomo, we wczesnośredniowiecznym społeczeństwie to największa obraza dla prawdziwego mężczyzny;)
Natomiast jeśli chodzi magiczne formuły, to po tym przydługim wstępie przejdziemy wreszcie do tajemniczego þistill : mistill : kistill. które oznacza: oset, jemiołę i skrzynkę.
Na kamieniu runicznym z Ledberg znajdziemy następującą inskrypcję:  
Bisse postawił ten kamień na pamiątkę Torgöta ...., swojego ojca; oboje (Bisse) i Gunna (postawili kamień) oset, jemioła, skrzynka [ta końcówka inskrypcji jest „zaszyfrowana”; czyta się ją w następujący sposób:Þ m K : I i I : S s S : T t T : I i I : L l L].
Wielkiego sensu to może nie ma, ale interpretacje skłaniają się do uznania tego za ochronną formułę (ewentualnie można to potraktować jako apel, żeby oset i jemiołę przechowywać w skrzynce;).
Kamień z Ledberg nie jest jednyną inskrypcją runiczną zawierającą te słowa. Pojawiają się też na kamieniu z Gørlev i kilku norweskich średniowiecznych inskrypcjach.  Warto w tym momencie zwrócić też uwagę na Bósa saga og Herrauðs. Znajdziemy tam galdr, tzw. przekleństwo Busli (w najbliższych planach mam przetłumaczenie tego uroczego tekstu) które kończy się tajemniczą inskrypcją runiczną. Kto chce ją zobaczyć, tego odsyłam do rękopisu ze zbiorów Den Arnamagnæanske Samling; runy, o którch mowa, od razu rzucają się w oczy:) Te tajemnicze znaki czyta się w następujący sposób:  ristill, æistill, þistill, kistill, mistill, vistill. Czyli znów pojawia się oset, skrzynka i jemioła.  

źródła:
Vikingarnas egna ord, Enoksen, Lars Magnar, Historiska Media 2003
Vikingarnas språk 750 -1100, Palm, Rune, Norstedts Förlag, Stockholm 2004

Ikea - miejsce przyjazne historii ;)

$
0
0
Tym razem chciałam podzielić się pewnym spostrzeżeniem poczynionym przy okazji wizyty w Ikei. Widocznie Szwedzi postanowili odwołać się do własnej tradycji "wnętrzarskiej", bo pokrowiec jednego z modeli krzeseł ozdobili kopią zestawienia... tkanin z Överhögdal. Prezentuje się to mniej więcej tak:


I w ten oto sposób każdy może teraz siedzieć sobie w domu na tkaninach z Överhögdal made in Ikea;)

(Wybaczcie jakość zdjęcia, robione komórką)

Staroskandynawska rodzina...

$
0
0
...czyli słów kilka o pojawiających się w inskrypcjach runicznych i sagach niektórych określeniach na członków rodziny.
Zacznijmy może od najstarszego pokolenia, które reprezentują afi (ogólne określenia dziadka) oraz amma (ogólne określenie babci). Jak wiadomo, w językach skandynawskich inaczej nazywa się dziadków ze strony ojca i ze strony matki. I tak mamy po jednej stronie faðurfaðir (ojca ojca) i faðurmóðir (matkę ojca), a po drugiej móðurfaðir (ojca matki) oraz móðurmóðir (matkę matki).
Inskrypcje runiczne mogą też zawierać słowa langfæðrgar i langmøðrgur oznaczające odpowiednio ojców (tzn.męskich przodków) oraz matki rodu. W języku islandzkim spotkamy się też ze słowem langfeðgatal, które jest oznacza wyliczenie przodków w linii męskiej.
Kolenie pokolenie stworzy nam faðir (ojciec) i móðir (matka). Jako zamężną parę można ich też określić mianem hjón, ale uwaga – koniecznie trzeba użyć tego określenia w liczbie mnogiej. Dlaczego? Bo hjón ma zupełnie inne znaczenie w liczbie pojedynczej: eitt hjón to mianowicie... niewolnik :) Na męża możemy też mówić bóndi, bóandi albo verr; żona to kona. Nasi faðir i móðir mogą wywodzić się z wielodzietnych rodzin i tak pojawi się też faðurbróðir (brat ojca), faðursystir (siostra brata), móðurbróðir (brat matki) i móðursystir (siostra matki)
Jeśli chodzi o najmłodsze pokolenie, to może trafić się sunr (syn) albo dóttir (córka). A może rodzina zdecyduje się na więcej sysykin/systkini (rodzeństwa) i będzie dodatkowy bróðir (brat) albo systir (siostra).
Wiadomo, że różne rzeczy się w rodzinie przytrafiają i może okazać się, że w domu pojawi się fóstri (przybrany ojciec lub syn) albo fóstra (przybrana matka lub córka). Akurat te ogólne określenia możemy znaleźć na inskrypcjach runicznych, podobnie jak słowa stjúpr (pasierb) i stjúpa (pasierbica) oraz fóstrsonr (przybrany syn) i stjúpmøðir (macocha). W islandzkim znajdziemy oczywiście też konkretne fóstrdóttir (przybrana córka), fóstrfaðir (przybrany ojciec) i fóstrmóðir (przybrana matka).
Jeżeli mówimy o rodzicach i dzieciach, to pojawi nam się jeszcze jedno ”zbiorcze” określenie, kompletnie obce użytkownikom języka polskiego – mianowicie fæðgar (oznaczające ojca i syna/synów), fæðgin (ojciec i matka albo ojciec i córka/córki), møðgin (matka i syn/synowie) oraz møðgur (matka i córka/córki)
Przy okazji ”wżenienia” się w rodzinę znajdziemy też słowo mágr, oznaczające właściwie zięcia, ale często używane w szerszym znaczeniu, tak że mógł to równie dobrze być szwagier albo teść. Ten ostatni pojawia się nawet na inskrypcjach runicznych jako svœrr; oczywiście jest i svœra (teściowa).
I jeszcze ciekawostka: na podstawie losowo wybranych kamieni runicznych z Upplandii ustalono, że przeciętna - aczkolwiek raczej dobrze usytuowana, inaczej nie byłoby jej chyba stać na postawienie kamienia - rodzina miało od 1 do 3 dzieci; oczywiście mowa tylko o tych, które dożyły dorosłego wieku.  

źródła
Vikingarnas språk 750 -1100, Palm, Rune, Norstedts Förlag, Stockholm 200
Vikingatidens ABC, red.Orrling, Carin, SHM 1995

Dulgadråp

$
0
0
Czas na kolejną ciekawostkę - w starych szwedzkich tekstach prawnych pojawia się tajemnicze słowo dulgadråp (staro szwedzkie dulgadrap, duladrap) oznaczające nieumyślne zabójstwo, którego sprawca pozostaje nieznany. Z czasem to znaczenie nieco się poszerzyło, tak że dulgadråp zaczęło też oznaczać grzywnę za zabójstwo tego typu.
W tym miejscu pozwolę sobie ma małą językową uwagę - w przypadku morderstwa pojawia się w językach skandynawskich określenie mord albo dråp. Różnica polega na tym, że mord to takie ”zaplanowane” zabójstwo, za to dråp to nasza polska ”zbrodnia w afekcie”; tym samym jedno słowo oddaje, czy zbrodnia była ”umyślna”, czy nie.
Przechodząc do konkretów: w tekstach prawnych mowa jest o tym, że jeżeli znalezione zostanie ciało z widocznymi ranami, albo noszące inne ślady przemocy, to obowiązkiem powiatu (tudzież wsi – jednej albo kilku najbliższych) było odnalezienie sprawcy. Jeżeli przez rok od znalezienia ciała nie udało się ustalić sprawcy, wtedy i tak ktoś musiał zapłacić grzywnę – w tym wypadku był to nasz powiat albo wieś. Wysokość kary pieniężnej była różna w zależności od prawa i tak przykładowo w Västgötalagen jest to 9 marek, w Upplandslagen 24 marki albo 40 marek w Södermannlagen, Magnus Erikssons landslag i Kristoffers landslag. Także podział kwoty między króla a spadkobierców zmarłego mógł być różny – według Magnus Erikssons landslag król dostawał 2/3 wymierzonej grzywny, pozostała 1/3 przypadała spadkobiercom; zgodnie z Kristoffers langslag każdy dostawał równo po połowie. 
Wprawdzie źródła milczą jeśli chodzi o wykrywalność, ale można pokusić się o założenie, że mieszkańcy danej wsi czy powiatu, mając w perspektywie dotkliwą karę pieniężną, starali się wytropić winnego albo przynajmniej znaleźć jakiegoś kozła ofiarnego ;) 

źródła:

Hugr i hamr

$
0
0

Pewnie każdy spotkał się już z mniej lub bardziej dokładnym opisem mającym nam przybliżyć ”duchowe wnętrze” przeciętnego wikinga. Przy tej okazji natkniemy się na wiele ciekawych pojęć, z których dwa chciałabym tu bardzo ogólnie przybliżyć.
Zgodnie z wyobrażeniami dawnych Skandynawów każdy człowiek posiadał pewne wewnętrzne ja, nazywane hugr. Etymologicznie hugr odwołuje się myśli, intelektu czy też usposobienia. W tym miejscu może warto odwołać się do mitologii, dokładniej do opowieści o Torze i Utgardlokim. Znajdziemy tam scenę, w której pomocnik Tora, Tjalve [tudzież Thjalfi – nie mam pojęcia, czy istnieje jakiś ”oficjalny” przekład skandynawskich imion i nazw własnych na polski?] przegrywa bieg ze sługą Utgardlokiego – Hugim. Jak się później okazuje pomocnik olbrzyma to nic innego jak hugr– myśl.
Jednak w odróżnieniu od dzisiejszych wyobrażeń duszy, łączących ją na czas trwania ”ziemskiego” życia nierozerwalnie z zewnętrzną powłoką, hugr mógł opuszczać ciało. Jak łatwo się domyślić, taka ”ucieczka” zdarzała się najczęściej w czasie snu – kiedy więc ciało wypoczywało, hugr mógł robić, co mu się żywnie podoba. Nie obowiązywały go fizyczne ograniczenia ciała, mógł więc w okamgnieniu pokonywać dowolną odległość, unosić się w powietrzu i robić wszystkie te rzeczy, o których wprawdzie śnimy, a które zgodnie z prawami fizyki mnie mają prawa się wydarzyć. Dodatkowo panowało przekonanie, że hugr po opuszczeniu ciała mógł przybierać materialną postać, zwykle jakiegoś zwierzęcia. Pozwolę sobie w tym miejscu na cytat z Ynglinga saga : Óðinn skipti hömum; lá þá búkrinn sem sofinn eða dauðr, en hann var þá fugl eða dýr, fiskr eða ormr, ok fór á einni svipstund á fjarlæg lönd, at sínum erendum eða annarra manna.
[Odyn potrafił zmieniać postać; ciało leżało wtedy jakby spał albo był martwy a on był wtedy ptakiem albo zwierzęciem, albo wężem i w jednej chwili przenosił się do dalekich krain załatwiając sprawy swoje albo innych (tłumaczenie własne)]
Pojawia się nam tu nowe pojęcie – hamr [hömum w cytacie jako że w islandzkim rzeczowniki odmieniają się przez przypadki:)] . Słowo to można przetłumaczyć jako postać, a oznacza po prostu formę, którą przyjmuje hugr– czyli dusza - po opuszczeniu ciała. Jeżeli dusza przyjęła kształt zwierzęcia, to mamy do czynienia z fylgią (fylgie tego rodzaju nazywane były też mannafylgjur w odróżnieniu od opiekuńczych fygji przyjmujących postać kobiecą). Było to takie swoiste alter ego człowieka, tyle że w zwierzęcej formie – zawsze było widać jakąś zgodność między cechami człowieka a zwierzęciem, którego postać przyjmowała fylgia (czytaj: jak ktoś był przebiegły, to jego fylgia miała formę lisa, odważny to niedźwiedź itp). Mogły to być przeróżne zwierzęta, chociażby łabędź, orzeł, niedźwiedź, kozioł, tur, dzik, jeleń, wół. Zwierzęce postacie przybierają też bogowie (na przykład Freja czy Loki) ale podania i mity związane ze zmianą postaci są bardzo popularne w kulturze ludowej nie tylko Skandynawii. Na pewno znacie określenie wilk w owczej skórze będące określeniem osoby, która nie pokazuje swojej prawdziwej postaci? A baśniowe istoty, które na co dzień żyją pod postacią jakieś zwierzęcia i tylko czasami wracają do swojej ludzkiej postaci? Brzmi znajomo?
Chyba we wszystkich językach germańskich jest jakieś specyficzne słowo na określenie takiej zmiany postaci (np. szwedzkie hamnskifte, angielskie shapeshifting czy niemieckie Formwandlung), ale nie przychodzi mi do głowy żaden polski odpowiednik. W literaturze staroislandzkiej taką zdolność przybrania przez wewnętrzne ”ja” materialnej postaci nazywa się skipta hömum albo fara i hamfọrum
Wspomniałam już o śnie, ale opuszczenie ciała przez duszę mogło też mieć miejsce przykładowo w transie (szamani się kłaniają). Oczywiście nie każdy potrafił zmieniać postać – panowało przekonanie, że zdolne do tego są osoby posiadające pewne specyficzne właściwości psychiczne. Przede wszystkim osoby parające się magią były podobno w stanie wprowadzić się w stan pozwalający hugr opuścić ciało. Zgodnie z opisami w momencie, kiedy dusza opuszczała fizyczną powłokę, ciało znajdowało się w stanie przypominającym drzemkę [najpopularniejszym chyba przykładem jest tu dziadek Egila Skallagrimssona. Zainteresowanych tym, co działo się dziadkiem wieczorami odsyłam do Sagi o Egilu]. Te zmiany postaci były może w pewnym sensie sposobem na radzenie sobie z zaburzeniami psychicznymi – czy niektóre zmiany postaci nie brzmią czasami jak opis rozdwojenia jaźni?
Uważano też, że pomimo zdolności oddzielnego funkcjonowanie istnieje bardzo silna więź między ciałem a duszą człowieka. Jeżeli podczas swojej ”wycieczki” hugr doznał jakiś obrażeń, to ciało momentalnie zostawało uszkodzone w identyczny sposób. W Landnámabók znajdziemy opis walki, jaką odbyło ze sobą pewnych dwóch mieszkańców Islandii. Ponieważ panowie posiadali zdolność zmiany hamr, więc walka odbyła się w sposób nietradycyjny – z jednego domostwa wyruszył wielki niedźwiedź, który na polu spotkał się z przybywającym z innej posiadłości ogromnym turem. Następnego dnia rano zarówno pole, jak i obaj przebywający w swoim domu panowie nosili ślady brutalnej walki.
Istniało również niebezpieczeństwo stracenia hamr. Mogło się bowiem zdarzyć, że hamr z jakiegoś powodu nie zdążył na czas wrócić do ciała – wtedy człowiek albo tracił rozum, albo ciężko chorował i marniał w oczach. Można było też ukraść komuś jego hugr– nawet jeśli zwyczajnie przebywał w ciele przeciętnego obywatela, który nie potrafił oddzielać ciała od duszy ani zmieniać postaci. Taką osobę pozbawioną hugr nazywano hugstolinn (tudzież hamnstolinn  jeśli łupem padł hamr); a ponieważ bez tego ”wewnętrznego ja” nie dało się normalnie egzystować, więc od momentu kradzieży – a jakże by inaczej – mieliśmy do czynienia z człowiekiem nie będącym w pełni władz umysłowych (czytaj: kolejne wytłumaczenie zaburzeń psychicznych) 
Na koniec dwa słowa o tym, że można było również odczuć, że ktoś wysłał swoją duszę przeciwko nam. Najczęściej dopadało nas wtedy nagle straszne ziewanie, niespodziewanie czuło się strasznie zmęczonym, sennym [ja tak zawsze miałam na wykładach które odbywały się o 8.00 rano... hmm... ]. Oznaczało to, że obca dusza zbliżała się z jakimiś wrogimi zamiarami. Pewną odmianą tego przekonania jest wyobrażenie, że można w śnie zobaczyć zbliżającego się wroga; na przykład jeśli śni Ci się się zbliżające się stado wilków to znaczy to po prostu, że wróg nadchodzi; wilki – wrogie i agresywne zwierzęta – są projekcją dusz wroga, zbliżającego się ze złymi zamiarami.

źródła:
Folke Ström: Nordisk hedendom: tro och sed i förkristen tid, Akademiförlaget (1985)
Ynglinga saga 

Trochę inna "Birka"

$
0
0

Przy okazji porządkowania zdjęć z okresu „przedcyfrówkowego” kilka wspomnień z roku 2003, kiedy to po raz pierwszy trafiłam na dłużej do Szwecji. Konkretniej były to jakieś 3 tygodnie na letnim kursie, oczywiście sponsorowanym przez Instytut Szwedzki. Na własne życzenie wylądowałam w okolicach Östersund, a dokładniej w położonej o jakąś milę od miasta [bo na północy te ich ogromne odległości między punktem a i b mierzy się właśnie w milach, więc wychodzi o cyferkę mniej (jako że mila to 10 km) i od razu nie jest już tak daleko ;) ] szkole ludowej w miejscowości Ås. 
Pokaż Bez tytułu na większej mapie
Co w tym ciekawego? Na początku XX wieku ktoś wpadł na pomysł, żeby rozkopać małe pagórki dookoła szkoły i okazało się, że to nic innego jak małe cmentarzysko datowane na IX – X wiek, kryjące około 20 grobów szkieletowych. W dwunastu z nich odnaleziono szkielety mężczyzn, kobiet i dzieci. W jednym z grobów pochowanemu mężczyźnie towarzyszył koń i pies. Jeżeli dodamy do tego wyposażenie grobu, na które składały się nie tylko niezbędne ówczesnemu osobnikowi płci męskiej przedmioty (miecz, topór, tarcza, nóż, groty strzał, gwoździe, osełka z łupka oraz krzesiwo i krzemień) ale też waga, odważniki, a nawet fragment małej, srebrnej arabskiej monety z końca X wieku, które to rzeczy mogą sugerować, że pogrzebana osoba parała się kupiecką profesją, to może zrozumiemy posunięcie lokalnego społeczeństwa Ås, które chyba było bardzo dumne ze znaleziska. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że była to nie lada sensacja, ale chyba lekką przesadą było przemianowanie w związku z tym – na cześć grobów - okolicznego terenu na Birkę, odwołując się do słynnej osady handlowej na wyspie Björkö.
Ta "Birka" właśnie w tym miejscu dziwi mnie o tyle, że cała okolica pełna jest historycznych miejsc, a udokumentowane osadnictwo sięga tu III wieku naszej ery. Niby tak na odludziu, na północy, ale podobno ziemia jest tu bardzo żyzna a lokalne jezioro Storsjön, wokół którego koncentrowało się osadnictwo – jak już sama nazwa mówi (dosłownie: wielkie jezioro;) – naprawdę ogromne. Do tego dochodzą kontakty handlowe, bo przecież i do Trondheim bliziutko; szczególnie zimą, jak zamarzały wody.
I na pewno każdy kojarzy chociażby kaletkę wschodniego typu z Jämtland - znaleziono ją w Rösta, to też jest w Ås, może ze 2-3 km od ”Birki”. Grób, który ma kaletkę z okuciem tego typu jest na pewno wyżej klasyfikowany; waga też się tam znajdzie, więc nie do końca rozumiem, dlaczego to nie ta okolica została przemianowana na Birkę? 
Ale przyznać muszę, że tereny są bardzo malownicze, szczególnie latem, kiedy nie zachodzi słońce i można być jedyną osobą kąpiącą się o 3 czy 4 rano w ogromnym Storsjön. Polecam każdemu, kto zapędzi się w tamte, leżące dość na uboczu, za to bogate w przeróżne historyczne atrakcje okolice. No i nigdzie indziej nie miałam jeszcze okazji mieć cmentarzyska dosłownie pod oknem pokoju (te cztery identyczne budynki widoczne na zamieszczonej wyżej mapie zaraz obok niebieskich "baloników" to domy mieszkalne:)

Niðhöggr

$
0
0
Jako że w wolnym czasie (czytaj: jadąc pociągiem) lubię się pobawić w tłumaczenie rymowanych tekstów słuchanych piosenek, więc ofiarą tłumaczenia padła tym razem urocza piosenka równie uroczego zespołu Domgård (kto zna pewnie wie, co mam na myśli ;) Tłumaczenie dosłowne, nawet nie zamieniłam kolejności ani jednego wersu; momentami może nie jest zbyt ładnie i zgrabnie, ale tradycyjnie już bardziej zależało mi na rymach.

Domgård – Niðhöggr

Spij siłę żywotną z mojego serca krwawiącego
Weź mój umysł i duszę, oddziel od mizernego ciała
Pozwól mi unosić się wśród czerni czasu nieprzebranego
Pozwól by moja istota dręczącego krzyku Norn słuchała

Przemyj mój umysł jadem nienawiści oczyszczających
Abym mógł dostrzec to, co trzymane jest w skrytości
Uwolnij mnie z kajdan życia tak ciążących
Przekaż mi przez bogów potępione mądrości

Niðhöggr – przyjmij formę, powstań z ciemności!
Niðhöggr – przywołaj burzę końca ludzkości!
Niðhöggr – przyjmij formę, powstań z ciemności!
Niðhöggr – przywołaj burzę końca ludzkości!

Zanurz mnie w Nifelhelu krajobraz zacieniony
Ku źródłu Vergelmera niech moje myśli opadają
Niech zostanę najciemniejszymi mocami praczasu błogosławiony
Obudź siły które w prastarym uśpieniu trwają

Powstań z otchłani, o czarny wężu śmierci
Powal Yggdrasill w wieczność nicości
Pokonaj kłamstwo które prawdę więzi
Spustosz poletko, spal plony jasności

Świat zatopi krew i twoje niszczycielskie potomstwo
Otwórz bramę Ur, Chaos niech bydło ludzkie zniszczy
Twoje smolistoczarne skrzydła zasłonią życia drzewo
Pozwól mi na ujrzenie, w twoim cieniu, Ginnunga żarłocznej paszczy

Niðhöggr – przyjmij formę, powstań z ciemności!
Niðhöggr – przywołaj burzę końca ludzkości!
Niðhöggr – przyjmij formę, powstań z ciemności!
Niðhöggr – przywołaj burzę końca ludzkości!



Datowanie kamieni runiczych (część I)

$
0
0

Żeby nie było wątpliwości – będzie tu tylko mowa o datowaniu kamieni postawionych między X a XII wiekiem.  Wiadomo, że zawsze można przeanalizować inskrypcję i pod tym kątem oszacować wiek kamienia, ale to wyższa szkoła jazdy. Tak naprawdę wstępnej oceny wieku może dokonać każdy, jeżeli tylko zapozna się z kilkoma pomocnymi wskazówkami.
Pierwsza zasada jest dość prosta – kamienie, na których zamieszczono jedynie prostą inskrypcję, bez żadnych upiększeń, są starsze niż te dodatkowo zdobione. Jeżeli mamy do czynienia z kamieniem, gdzie runy wyryte są w prostych, równoległych rzędach, to z dużym prawdopodobieństwem będzie to kamień runiczny postawiony w  okresie około 980 – 1015, chociaż są też nieliczne – zarówno starsze jak i młodsze – wyjątki. Przykładowy kamień runiczny ilustrujący powyższy opis wygląda tak:
Kamień z Karlevi, Olandia; źródło: Wikipedia 
Jeżeli wokół inskrypcji będzie wił się szlaczek przypominający jakieś runiczne zwierzątko, to jest to sygnał, że niewątpliwie mamy do czynienia z kamieniem runicznym z  minimum XI wieku. Najczęściej to ”zwierzątko” umownie – chyba z braku możliwości jednoznacznego określenia zamiaru artysty - nazywa się smokiem albo wężem. Taki runiczny wąż czy inny smok ma zawsze bardzo charakterystyczną głowę, która dużo nam mówi o wieku inskrypcji. I tak, jeśli pokazana jest ona ”z lotu ptaka” tzn. widzimy oba oczka stwora, to czas wyrycia kamienia można wstępnie określić na lata około 1010 - 1050. I tu znajdą się pewnie wyjątki, ale ogólnie można powiedzieć, że taka starsza forma węża runicznego zanika w połowie XI wieku. O ile do pierwszego przykładu wystarczył jeden kamień, to tutaj pozwolę pokazać sobie dwa różne warianty:
  Kamień z Gripsholm, Södermanland; źródło: Wikipedia
 Kamień z Måby gård, Uppland; źródło: Wikipedia
Przy drugim kamieniu widzimy też dodatkowe ozdobniki, ale o tym później - póki co zostajemy w temacie runicznych zwierzątek. Jak już wspomniałam, głowa z dwoma oczkami zanika w połowie XI wieku, ale nie znaczy to wcale, że nikt już nie ryje smoczych głów - po prostu zmienia się perspektywa i węże prezentuje się teraz "z profilu". Czyli widząc runicznego smoka z jednym tylko oczkiem możemy być wstępnie pewni, że kamień mógł powstać gdzieś między początkiem XI wieku a rokiem 1130. Ale jednookie zwierzątko to jedno, jeśli spojrzymy na inne elementy kamienia runicznego, możemy jeszcze dokładniej określić jego wiek, ponieważ jak i w sztuce wikińskiej, tak i na kamieniach runicznych możemy podziwiać style Ringerike i Urnes.
Zacznijmy od starszych kamieni czyli tych w stylu Ringerike. Iskrypcje runiczne tego typu datuje się na lata 1010 - 1050, czyli idealnie w okresie występowania dwuokich smoków runicznych.  Charakterystyczny jest tutaj pyszczek smoka Z reguły otwarty z krótką wargą dolą i silnie rozbudowaną wargą górną. Nasz runiczny stworek często ma też uszy, albo przynajmniej jedno ucho. Samotne oczko jest okrągłe i można zaobserwować też coś w rodzaju nosa. Nóżki nie występują, ze to ogonek jest często zwinięty w takiego jakby ślimaczka. Zresztą może spójrzcie sami: 
Kamień z Angarn, Uppland; źródło: Wikipedia 
Taki ogon może też dzielić się na końcu na dwa albo więcej ogonków:
 Kamień z Tjusta, Uppland; źródło: Wikipedia
Te powyższe kamienie runiczne to przykłady starszego stylu Ringerike, dla młodszego charakterystyczna jest linia biegnąca od ucha aż gdzieś mniej więcej do ”nosa” naszego runicznego stwora. Dla zilustrowania posłużę się przykładem:
Kamień ze Strängnäs, Södermanland; źródło: Wikipedia
Są też inne różnice: oko może wprawdzie nadal być okrągłe, ale częściej ma raczej kształt łezki, nierzadko zobaczymy nawet kropkę w środku oka. Górna część pyszczka robi się bardziej wyostrzona, szczególnie widać to po ”nosie”; z kolei dolna warga tworzy taki jakby półokrąg. Ciężko to opisać, ale myślę, że patrząc na zdjęcia dobrze widać te charakterystyczne elementy; może jeszcze jeden przykład:   
 Kamień z Vallentuna, Uppland; źródło: Wikipedia
Nóżki praktycznie nie występują, jak już trafi się jakiś wyjątek to są one króciutkie i zaokrąglone.
To tyle jeśli chodzi o najważniejsze elementy kamieni pierwszej połowy XI wieku. Od roku około 1050 mamy już do czynienia z najstarszymi kamieniami runicznymi w stylu Urnes ale o nim w drugiej części.
źródła:
Enkosen, Lars Magnar, Vikingarnas egna ord, Historiska Media 2003
Gräslund, Anne-Sofie, Dating the Swedish Viking-Age rune stones on stylistic grounds
Museum Tusculanum Press, 2006
Wikipedia

I Det Glimrande Mörkrets Djup

$
0
0
Po dłuższej przerwie udało mi się wreszcie zabrać za drugą część tekstu poświęconą datowaniu kamieni runicznych. Tekst wprawdzie jeszcze się tworzy, ale słuchając jako podkładu muzycznego Sorhin, przełożyłam sobie w międzyczasie jedną z piosenek na polski bo a) ma bardzo nieskomplikowany tekst, b) pierwsza zwrotka się rymuje. 
W moim przekładzie rymują się też pozostałe zwrotki, a co będę sobie żałować ;) Żeby takie krótkie wersy się rymowały pozwoliłam sobie na trochę twórczości własnej w postaci pewnych skrótów oraz zamienienia kolejności wersów; to wszystko, oczywiście, w stopniu nie zmieniającym treści utworu w mojej interpretacji.

W otchłani lśniącego mroku

Poprzez w krwi zatopione nagie przestrzenie
Lśniący ląd, przygotuj mnie na cierpienie
Drogi bólu, pozwól mej duszy ku tobie opadać
Ku zamkowi śmierci tam w oddali się skradać

Ciemności! W moim sercu, wystąp!
Tonę, w swojej głębi mnie skąp
Zatop mnie w smutku, niech mnie twoje zimne przykrycie okrywa
Kielich wypełnia się krwią, noc mnie porywa

Ciemności! Tej wiecznej nocy trwaniem nieprzerwanym
Opadasz niczym mgła nad czasem dawno zapomnianym
Przyprowadziła mnie tu tęsknota
Oczy czernieją, ciało ogarnia śmierci drętwota

Coraz większa głębia mnie wita
Zimna dłoń na koniec mnie chwyta
Ani życia, ani światła w zasięgu wzroku
W otchłani lśniącego mroku


Datowanie kamieni runiczych (część II)

$
0
0
A oto i druga część tekstu, poświęcona stylowi Urnes, który na kamieniach runicznych można obserwować od około 1050 roku. Tu również – tak jak w stylu Ringerike – wyróżniamy różne okresy. Z tym, że zamiast tradycyjnie - starszego i młodszego stylu - występują tu trzy różne okresy. I tak od roku około 1050 do 1080 mamy do czynienia z najstarszą grupą kamieni runicznych w stylu Urnes.
Tu też pojawia się – jak w młodszym stylu Ringerike – charakterystyczna linia rozciągająca się od ucha do końca pyszczka smoka. Ale że nie o podobieństwa a różnice nam chodzi to i na nich się skoncentrujmy: na przykład oko nie jest już okrągłe ani łezkowate, ale ma kształt migdała, często jest też nieproporcjonalnie duże. Uszy też wyglądają trochę inaczej: są dalej osadzone i wprawdzie nadal zaokrąglone, ale bardziej rozciągnięte niż na starszych kamieniach. Ogólnie można chyba powiedzieć że pyszczki stworków w stylu Urnes są smuklejsze i bardziej wyciągnięte niż tych w stylu w Ringerike. Co do samego pyszczka, to jest najczęściej otwarty, a dolna ”warga” lekko odchylona. Nos określa linia w kształcie litery S która zaczyna się od lekko uniesionego czubka i przechodzi w coś w rodzaju ”rogu”. Jest to dość charakterystyczny element który wygląda mniej więcej tak:
Kamień z Väsby; źródło: Wikipedia
Dodatkowo szyję zwierzaczka może miękko oplatać "plecionka", którą to rzecz może najlepiej zilustruję dwoma przykładami:
Kamień z Fresta, Uppland; źródło: Wikipedia
 
Kamień z Lingsberg, Uppland; źródło: Wikipedia
U runicznego zwierzątka czasami występują też krótkie nóżki, najczęściej lekko są one zaokrąglone i dwupalczaste. Ogonek zwinięty, często pogrubiony; czasami przy samym końcu ogonka pojawia się taki mały wyrostek albo nawet zamiast ogonka zwierzątko runiczne zakończone jest...nogą.
Kamień z Hagby, Uppland; źródło: Wikipedia
Z lat 1060/70 – 1100 pochodzą kamienie runiczne w średnim stylu Urnes. Głowa jest wyraźnie wydłużona i zdecydowanie bardziej rozciągnięta niż u młodszych kamieni w stylu Urnes; często jest też pochylona. Charakterystyczne są bardzo duże, migdałowe oczy, które wypełniają prawie całą powierzchnię głowy i rozciągają się aż do jej zgięcia; chociaż zdarzają się też pojedyncze kamienie runiczne z tego okresu, gdzie smok runiczny pozbawiony jest oka. Przykładowy runiczny smok prezentuje się następująco:
Kamień z Lissby, Uppland; źródło: Wikipedia
Uszy stworek ma nisko osadzone, odchylone do tyłu, czasami pojawia się mały, odchylony, szpiczasty ”różek”. Na szyi pojawiają się plecionki: z reguły dość wąskie, układające się w duże pętle, często uformowane w takie jakby ósemki – widać to chociażby na kamieniu przytoczonym powyżej. Pyszczek jest z reguły zamknięty i ma prostą, krótką dolną wargę wyposażoną często w skierowany ku dołowi wyrostek odpowiadający zakończeniu nosa u starszych kamieni (w tym momencie proponuję znów rzucić okiem na obrazek powyżej)
Smok runiczny zakończony jest albo zakręconym ogonkiem albo stopą. Jeżeli mamy do czynienia z ogonkiem to jego zakończenie nie jest symetryczne – smukły ogonek kończy się bowiem grubym zaokrągleniem. Często w końcówce ogonek zawija się w pełną wdzięku pętelkę i rozdziela się tak, że mamy do czynienia nie z jednym, a z dwoma ogonkami. Jeśli jest to noga, to będzie ona prosta i dwupalczasta. Charakterystyczny jest widoczny staw skokowy. Wszystko to ładnie ilustruje ten przykład:
Kamień z Ölsta, Uppland; źródło: Wikipedia
W latach 1080-1100 pojawiają się pierwsze kamienie runiczne w najmłodszym stylu Urnes. Styl ten można obserwować do roku około 1130. Głowa naszego runicznego stworka występuje tu w dwóch wariantach - albo jest podobna do wcześniej występujących, wydłużonych głów ale w odróżnieniu od nich ma ona trójkątny kształt, albo jest to taka zaokrąglona główka. Dla trójkątnej głowy charakterystyczne jest to, że na dole mamy zawsze prostą linię, pyszczek jest zamknięty i często ma skierowany ku dołowi wyrostek, za to nos jest lekko skierowany do góry. Oko ma kształt migdałowaty, ale często wcale się nie pojawia. Jeśli chodzi o uszy to najczęściej są tylko lekko zaznaczone, a jeżeli się pojawiają, to są mocno odchylone do tyłu. Wygląda to wszystko mniej więcej tak:
Kamień z Ed, Uppland; źródło: Wikipedia
Co do okrągłej głowy to trochę inny jest tu pyszczek - często otwarty, z zawiniętą do środka górną ”wargą”. Oko nie musi mieć kształtu migdała, często jest po prostu okrągłe. A wygląda to tak:
Kamień z Ärentuna, Uppland; źródło: Wikipedia
Jak widać na załączonych przykładach pozostałe elementy runicznych stworków, takie jak plecionki, ogonki czy ”stawy skokowe”, są dość podobne jak u starszych kamieni w stylu Urnes. Trochę inne są zakończenia tych runicznych smoków, nawet nie wiem jak je opisać, ale myślę że różnicę widać na pierwszy rzut oka. Na koniec wrzucę jeszcze przykład kamienia w młodszym stylu Urnes, gdzie stworek runiczny jest trochę okaleczony – nie ma oczka i właściwie trudno powiedzieć co na obrazku ma przedstawiać głowę, a co nogę naszego smoka ;)
Kamień z Vallentuna, Uppland; źródło: Wikipedia
Na niektórych kamieniach runicznych rzuca się też w oczy krzyż. Nie ma się tu co rozpisywać, bo wiadomo, że to symbol chrześcijański, więc z reguły szwedzki kamień runiczny ozdobiony w taki sposób będzie datowany od połowy XI wieku wzwyż. Piszę, że z reguły, bo w Szwecji są też starsze ”chrześcijańskie” kamienie runiczne, nawet z końca X wieku, tak więc krzyżem nie ma się co sugerować. 

źródła:
Enkosen, Lars Magnar, Vikingarnas egna ord, Historiska Media 2003
Gräslund, Anne-Sofie, Dating the Swedish Viking-Age rune stones on stylistic grounds
Museum Tusculanum Press, 2006
Wikipedia

Runiczny amulet z Högstena

$
0
0
W ramach runicznych ciekawostek chciałam poświęcić kilka słów pewniej niepozornej tabliczce, której jednak udało się wzbudzić spore zaciekawienie badaczy dzięki temu, co zostało na niej wyryte.
Tabliczkę znaleziono w 1920 roku na cmentarzu w Högstena (Västergötland). Datowana na XII wiek, wykonana jest z brązu, szerokość 2 cm, łączna długość 8,8 cm. Po obu stronach tabliczki, w czterech rzędach, znajdują się dokładnie 108 runy układające się w bardzo interesującą inskrypcję. Jak widać na zamieszczonym poniżej obrazku, tabliczka znajduje się w zbiorach Historiska Museet:  

Runy zostały wyryte mało starannie, czasami trudno je zidentyfikować i nie chodzi tu tylko o uszkodzenia tabliczki ale często pojawia się po porostu tyle kresek, że nie wiadomo, jaką runę mają dane znaki przedstawiać albo do której runy należy dana linia; nie ma też znaków oddzielających wyrazy, tak więc rozszyfrowanie tekstu nie było proste i zajęło sporo czasu. Nie chcę tu nikogo zanudzać opisami jak to się odbywało albo gdzie który badacz miał wątpliwości i  pozwolę sobie od razu przejść do efektu końcowego, który wygląda tak:


kal anda uiţr kankla uiţr riţa(n)da uiţ
uiţr rinanda uiţr s--ianda uiţ
r sikn--a uiţr f-r(a)(n)da uiţr (f)liuh
(a)=n(d)a s-- a(l)(t) fu--na uk um du-a


albo jak ktoś woli już w znormalizowanym zapisie:

Gal anda viðr, gangla viðr, riðanda viðr, viðr rinnanda, viðr sitianda, viðr signanda, viðr faranda, viðr fliuganda. Skal all fyrna ok um døyia.

Jak już nam tu nawet wizualnie sugerują liczne powtórzenia: wyryte na tabliczce runy to czarodziejska formuła, tzw. galdr. Ma on chronić posiadacza przed wszelkim złem. Przekaz jest jednoznaczny, tłumaczenie może być różne. Pozwolę sobie zamieścić dwa sklecone przeze mnie warianty, ale zachęcam do samodzielnego przekładu.

Kieruję galdr na rzucającego zaklęcia, na idącego, na konno jadącego, na biegnącego, na podłodze siedzącego, na żeglującego, na podróżującego, na lecącego. Niech zło wszelkie zginie i przepadnie.

Rzucam zaklęcie na złe duchy, na powracające duchy zmarłych, nieważne czy chodzące, konno jadące, biegnące, siedzące, żeglujące, podróżujące, latające. Niezależnie od przybranej postaci niech duch utraci wszystkie siły i umrze. 

źródła:
Svärdström, Elisabeth, Högstenableckets rungalder, Fornvännen 1967  
Historiska museet
Samnordisk runtextdatabas

Buslubæn

$
0
0
Ostatnio wpadłam przypadkiem na ten tekst na komputerze i postanowiłam wreszcie wrzucić kilka słów na temat przekleństwa Busli. Jak już kiedyś wspominałam jest to fragment Bósa saga og Herrauðs. Miejsce akcji: Szwecja. Jeśli ktoś ma ochotę zapoznać się z całością to sagę można bez większego problemu znaleźć w sieci, a opowiada ona o przygodach tytułowych bohaterów – Herrauða i Bósiego. Przekleństwo Busli pojawia się w momencie, kiedy obaj zostają uwięzieni przez króla Hringa. W ramach wprowadzenia dodam, że Herrauð jest młodszym synem Hringa i wychował się razem z Bósim. Ponieważ Bósi zabił starszego syna króla, a Herrauð się za nim wstawił, rozsierdzony król postanawia ich zabić następnego dnia. Nocą w komnacie śpiącego króla zjawia się jednak Busla, której wychowankiem jest właśnie Bósi i przy pomocy galdr odwodzi Hringa od jego zamiaru.”Klątwa” składa się z trzech części. Pierwsza, najdłuższa, ma siedem strof; kolejne składają się z pojedynczej strofy. 

A oto i słowa Busli w moim wolnym tłumaczeniu. Początkowo chciałam, jak w oryginale, oddać aliteracje, ale muszę przyznać, że aliteracja w języku polskim jest dla mnie tak obcym zjawiskeim, że o i ile na dłuższych ciągach wyrazowych od biedy dam radę ją zastosować, to nie potrafię tego zrobić przy dwuwyrazowych wersach. Języki skandynawskie są jednak specyficzne, tam o aliterację o wiele łatwiej. Ale że akurat w przepowiedni Busli chodzi głównie o treść a nie formę, więc pozwolę sobie przytoczyć ją w taki sposób: 

Leży tu król Hringr
Władca Gotów
Najnieustępliwszy
Ze wszystkich ludzi;
Zamierzasz syna swojego
Sam zamordować
Uczynek ten niepojęty
Będzie szeroko znany

Usłysz słowa Busli
Pospiesznie śpiewane
Tak by było je słychać
na całym świecie
Złe dla wszystkich
Którzy je słyszą
Najstraszliwsze jednak dla tego
Któremu je dziś mówię

Przepadną zjawy
Nieszczęście nadejdzie
Zatrzęsą się skały
Zagrzmi  ziemia
Zepsuje się pogoda
Nieszczęście nadejdzie
Jeśli ty, królu Hringu
Nie uwolnisz Herrauða
A Bósiego nie ocalisz

Tak ci zaszkodzę
Że w twojej piersi
Serce twoje
Gryźć będą węże jadowite
uszy twoje
Nigdy już nie usłyszą
A oczy twoje
Odwrócą się na zewnątrz
jeśli Bósiego
nie ocalisz
a Herrauða
dosięgną ciosy

Jeśli będziesz żeglował
Pozrywają się liny
Jeśli będziesz sterował
Powypadają wiosła
Żagle się porwą
I na pokład osuną
A olinowanie
Całe się zniszczy
jeśli Herrauða
dosięgną ciosy
a Bósi
nie doczeka pojednania

Kiedy będziesz jechał konno
Poplączą się lejce
Koń okuleje
Albo padnie
A na wszystkich drogach
I ścieżkach
Stąpać
przed tobą będzie licho
jeśli Bósiego
nie ocalisz
a Herrauða
dosięgną ciosy

W łóżku będzie ci
Jak w płonącym sianie
Na wysokim stołku
Jak w unoszącym się morzu
Jednak później
Przydarzy się jeszcze gorsze
Jeśli będziesz chciał z dziewczyną
Męskich radości doświadczyć
Zgubisz się wtedy po drodze
Czy chcesz usłyszeć więcej?

(ponieważ król nie chce zrezygnować, Busla deklamuje dalej)

Tolle i elfy i wiedźmy
Górscy mieszkańcy i olbrzymy
spalą twoje hale
Hrimtursy będą cię nienawidzić
Konie będą cię krzywdzić*
Siano będzie cię kuło
sztormy będą cię chłostać
Biada ci
Jeśli woli mojej nie wypełnisz

*użyty tu czasownik to dość mocne słówko, odwołujące się do praktyk sodomistycznych; niech więc każdy sobie dopowie jak to krzywdzenie przez konia ma w praktyce wyglądać ;)

[Hringr zgadza się w tym momencie na uwolnienie Herrauða, ale nie Bósiego, tak więc Busla kontynuuje. Ale zanim usłyszymy kolejną strofę, pojawia się ciekawa informacja:

Hóf hún þá upp þat vers, er Syrpuvers er kallat ok mestr galdr er í fólginn ok eigi er lofat at kveða eftir dagsetr, ok er þetta þar í nærri endanum

co oznacza, że następujący wers nazywany jest Syrpuvers i ma największą moc magiczną, dlatego nie wolno go śpiewać po zmierzchu]

Teraz wypowiem sześciu
Podaj mi ich imiona
Wszyscy niezwiązani
Pokarzę ci
Jeśli nie odgadniesz
Odpowiedź mnie nie zadowoli
Wtedy psy
Zagryzą cię na śmieć
Ale twoja dusza
Zatonie w piekle

Po czym następuje ciąg 36 znaków runicznych, o których już pisałam, a który tłumaczymy jako: ristill, æistill, þistill, kistill, mistill, vistill. Ale ponieważ król w tym momencie kapituluje i zgadza się wypuścić Herrauða oraz Bósiego, więc klątwa nie zostaje rzucona.

źródła:
Bósa saga og Herrauðs 
Agrell, Sigurd; Runornas talmystik och dess antika förebild; 1927  http://runeberg.org/talmystik/

Viewing all 55 articles
Browse latest View live